środa, 26 listopada 2014

Najlepszy prezent dla kobiety...

Poradnik dla mężów, kochanków, partnerów, którzy zwyczajowo mają nie lada kłopot z wyborem prezentu dla swojej wybranki z okazji urodzin, imienin, rocznicy etc:
1. Odwiedź sklep ze sprzętem budowlanym
2. Wybierz najdziwniejszy sprzęt, jaki wpadnie ci w oczy, a jednocześnie ułatwia najgorszą robotę, jaka jest przy malowaniu mebli
3. Kup, przywieź do domu i owiń pudełko wstążką
4. Zrób prezentację zdezorientowanej kobiecie
Efekt MUROWANY!

 Ja nawet nie wiem, jak się to fachowo nazywa, ale jest boskie. Teraz czyszczenie mebli ze starych warstw farby, lakieru czy czego tam jeszcze to pikuś. Nie używam siły, nie niszczę paznokci, zajmuje to o połowę mniej czasu.
Od razu rzuciłam szydełko w kąt (chwilowo oczywiście) i zabrałam się za meble :-)

wtorek, 25 listopada 2014

Dojechała poducha

Nareszcie mebel skończony, dopieszczony. 
Cygańskie krzesło skończyłam malować już jakiś czas temu, ale czekałam na siedziskową poduchę. Sprawy się delikatnie komplikowały, musiałam zamówić drugą większą. Czas się wydłużył, ale naprawdę było warto. Dostałam cudeńko. Kolorystycznie dokładnie tak, jak chciałam. Współgra z krzesłem dokładnie tak, jak sobie wymyśliłam.
Teraz tylko patrzę na to i patrzę i myślę sobie, że taka bomba kolorystyczna może stanąć tylko w jakimś monochromatycznym wnętrzu. Ono  zdominuje całą przestrzeń i każdy kolejny kolorowy sprzęt w pobliżu spowoduje zawrót głowy.
Hm... gdzie ja go ustawię?

Niestety jakość zdjęć nie jest powalająca. Z jednej strony pogoda jest zupełnie nie fotograficzna. Z drugiej strony aparat w telefonie, choćby najlepszy, nie zastąpi prawdziwego aparatu. Ciągle czekam na Mikołaja, może się kiedyś domyśli... :-)
I kolor nie do końca jest taki jak na zdjęciach. W rzeczywistości jest mniej majtkowy, a bardziej ciepły (Czy to w ogóle jest zrozumiałe? Czy da się opowiadać o kolorach?)

poniedziałek, 17 listopada 2014

szybka akcja

To była naprawdę szybka akcja. Znajoma pilnie potrzebowała, co było robić? Przysiadłam w weekend. Na szczęście kwietnik miał dobry kolor wyjściowy (brąz), więc jedno malowanie miałam z głowy. Wystarczyło pociągnąć szarą farbą, zrobić przecierki i polakierować. Chyba dobrze wyszedł? Zobaczymy, co powie przyszła właścicielka... :-)


piątek, 14 listopada 2014

Zdobycz nr tysiąc pięćset

Dawno nie pisałam... Niestety czas nie jest z gumy, a mnie pochłonęły dwie rzeczy: kolorowe dziergane kwadraty i 900 nowych stron Olgi Tokarczuk. Na nic więcej już nie mam siły. Nawet meble chwilowo muszą poczekać. Skrzynka powoli się robi.
Jednak dziś kolejne rupiecie wpadły mi w ręce i bardzo chcę je pokazać. Wpadły mi w ręce w sposób, który lubię najbardziej. Przypadkiem, mimochodem uratowałam je od niechybnej śmierci na wysypisku albo w piecu.
Jadąc dziś do pracy, zauważyłam przy bramie jakiegoś domu wystawione śmiecie. Klasyczna wystawka :-) Spod plastikowych mebli, wiaderek z resztkami farby i połamanego dziecięcego łóżeczka wołały mnie dwa krzesełka. Nie mogłam się nie zatrzymać...


Takie Thonety made by Zakład w Radomsku, ale urocze. Drewno bez korników. Wystarczy porządnie oczyścić i potem już tylko, co farba na pędzel przyniesie. Ustawiam je w kolejce do roboty.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Od tej kapliczki wszystko się zaczęło. 
Gdy mama zaprowadzała mnie co rano do przedszkola, mijałyśmy właśnie tą kapliczkę. Chyba wtedy była żółta.
Lata mijają, a ona nadal stoi. Zdjęcie zrobione już dawno, ale na szczęście nadal aktualne.

                                               Puławy
                                              Puławy