wtorek, 25 listopada 2014

Dojechała poducha

Nareszcie mebel skończony, dopieszczony. 
Cygańskie krzesło skończyłam malować już jakiś czas temu, ale czekałam na siedziskową poduchę. Sprawy się delikatnie komplikowały, musiałam zamówić drugą większą. Czas się wydłużył, ale naprawdę było warto. Dostałam cudeńko. Kolorystycznie dokładnie tak, jak chciałam. Współgra z krzesłem dokładnie tak, jak sobie wymyśliłam.
Teraz tylko patrzę na to i patrzę i myślę sobie, że taka bomba kolorystyczna może stanąć tylko w jakimś monochromatycznym wnętrzu. Ono  zdominuje całą przestrzeń i każdy kolejny kolorowy sprzęt w pobliżu spowoduje zawrót głowy.
Hm... gdzie ja go ustawię?

Niestety jakość zdjęć nie jest powalająca. Z jednej strony pogoda jest zupełnie nie fotograficzna. Z drugiej strony aparat w telefonie, choćby najlepszy, nie zastąpi prawdziwego aparatu. Ciągle czekam na Mikołaja, może się kiedyś domyśli... :-)
I kolor nie do końca jest taki jak na zdjęciach. W rzeczywistości jest mniej majtkowy, a bardziej ciepły (Czy to w ogóle jest zrozumiałe? Czy da się opowiadać o kolorach?)

1 komentarz: